Farsight Enclaves – recenzja

Farsight_Enclaves_Supplement_Codex

Przebrnąłem ostatnio przez pierwszy z nowych suplementów jaki trafił w moje ręce – Enklawy Farsight’a i przyznam, że jestem pod dużym wrażeniem.

Po komentarzach jakie krążyły odnośnie suplementu Iyanden raczej spodziewałem się skoku na łatwą kasę ze strony GW i napisania kodeksu na odwal się jako opakowania to przegiętych zasad które zagwarantują dobrą sprzedaż. Same zasady faktycznie są lepsze niż w kodeksie podstawowym, od możliwości wystawiania kryzysów w troopsach po nowe signature systemy. Nawet nie obcięli możliwości wystawiania Etherali (poza 2 bohaterami) tłumacząc to możliwością wystawiania armii 'przed secesyjnej’, więc zapewne każdy gracz turniejowy odrazu zapała miłością akurat do tego okresu z historii komandora O’Shova 😉 Zasady te nie są jednak aż tak mocne aby odrazu skłonić każdego do kupna suplementu, bardziej jest to gest wobec tych którzy chcieli by pograć armią opartą na pancerzach. W tą zresztą stronę mają podobno iść te suplementy, czyli pewnej alternatywy podkreślającej użycie jakiejś jednostki, lub bardziej niszowego stylu gry.

 

Zasady jednak zasadami ale w tym wypadku bardziej interesowała mnie historia stojąca za tą frakcją, gdyż od pierwszego wydania kodeksu Tau opowieść o zbuntowanym komandorze Farsight który z jakiegoś powodu porzucił większe dobro była jedną z bardziej intrygujących tajemnic 41 millenium. No i mam tu mieszane uczucia bo jednak spodziewałem się nieco mroczniejszej historii i opisu Farsighta na modłę Kurtza z Czasu Apokalipsy/ Jądra Ciemności a tym czasem jest to nieco luźniejsza opowieść o rebelii z przypadku i rozsądku, bo w sumie czemu by nie. Nie znaczy to jednak, że sama historia podana jest nieciekawie i bez satysfakcji. Ukazane jest całe życie O’Shovach, od lat szczenięcych i nauki w akademii po przez pierwsze triumfy i porażki aż po obecną późną starość. Trzymając się konwencji opis nawiązuje do różnych azjatyckich Chińsko-Japońskich opowieści, mamy więc tu szkolną rywalizację, nauki u starego mistrza na szczycie świętej góry oraz kontemplcję harmonii kosmosu i triumf nad wrogiem przez łączenie się z naturą. Jak ktoś lubi tego typu opowieści, napisane też bez zadencia i z przymróżeniem oka to lekura ta przypadnie mu do gustu 😉 Bardzo fajne są też opisy wojen z Imperium oraz z Orkami, dużo lepsze niż w głównym kodeksie. Jedną z moim zdaniem lepszych jest opowiesć o Waaagh Dok kierowanej przez Warbossa który kiedyś był głównym Painboyem poprzedniego wodza. Tamten jednak nie zauważył że z każdą kolejną operacją robił się coraz mniejszy a jego medykowi przybywało mięśni 😉 Skończyło się to oczywiście wyzwaniem na pojedynek i ustanowieniem nowego wodza naczelnego.

2013-07-12_12.38.31.480x480-75

Fluff zajmuje całkiem sporą część książki i jest napisany przyzwoicie. Można by wymagać oczywiście więcej ale to już niestety nie to GW od śmiałych pomysłóch i mroczniejszych klimatów. W każdym razie jestem zadowolony z lektury i uważam że była to całkiem udana próba. Ciekawy opis i dobre zasady uzupełnia jeszcze garść całkiem ciekawych scenariuszy, w tym jeden w którym na wzór siedmiu samurajów komander Oshovach wraz z eskortą 7 specjalnych bohaterów w pancerzach (oprócz kryzysów też jeden broadside i riptide) walczą przeciw hordzie tyranidów. Całość więc prezentuje się całkiem sensownie i daje duże nadzieje dla przyszłych dodatków, które faktycznie chyba narazie tworzone są z pewną pasją zamiast typowego odtwórstwa. Zobaczymy kiedy ten zapał im minie. No i niestety cena jest trochę z kosmosu, jakoś nie mogę zaakceptować suplementu do produktu w cenie pierwotnego produktu. Niemówiąc już o tym, że ów produkt sam jest przecież suplementem.

 

 

Dodaj komentarz